Parę słów podsumowania. Po pierwsze wielkie podziękowania dla Troublera za wzorcową ( jak zwykle zresztą ) organizację turnieju. Jeszcze nigdy nie wracałem z turnieju z tyloma książkami co teraz i to nie piątymi częsciami trzeciego tomu ale naprawdę ciekawymi pozycjami. Turniej zaczelismy wyjątkowo od drafta gdyż dwaj nowi koledzy nie zdecydowali się na udział w głównym turnieju. Podzielilismy się na dwa stoły po trzy osoby. W jednym grał Cthulu, Troubler i nowy kolega Łukasz. W drugim Kati, ja i Emeryt zwany Misiem albo po prostu Wojtkiem
. Przy naszym stole rozgrywka została zdominowana przez mojego Cyryla, a przy drugim stoliku przez Biogiganta Łukasza. Co do samego turnieju to wzięło w nim udział ostatecznie 5 osób gdyż w miedzy czasie dotarł jeszcze jeden gracz z Lublina - Nocturn zwany Nockiem
. Turniej zakończył się zwycięstwem Cthulu którego Imperial zmiażdżył wszystkie pozostałe talie. Mój najważniejszy pojedynek z Katim zakończył się spektakularną porażką po tym jak wyłożyłem mu na tacy Biogiganta za 60 PZ. Do teraz nie mogę uwierzyć co mi strzeliło do głowy. Mimo to nie żałuje decyzji o przyjeździe do Lublina i jeżeli tylko czas i obowiązki pozwolą to w przyszłym roku też się wybiorę nawet jesli miałbym grać sam z Troublerem
.
Ps.
Wyjazdy na turnieje pozwalają mi z bliska podziwiać anomalia pogodowe, o których słyszy się tylko w telewizji
. Po śnieżycy z Częstochowy i oberwaniu chmury z Warszawy przyszła kolej na gęstą mgłę ( chyba nie sztuczną
). Przy widocznosci 10 m jazda z prędkoscią 50 km/h była szczytem brawury i ryzykanctwa
.