Dziękuję Troublestarterowi za organizację turnieju, wszystkim graczom, z którymi grałem, Snakowi za podwózkę na turniej i chłopakom z Warszawy za towarzystwo przy powrocie. Turniej był bardzo przyjemny i nie żałuje, że się na niego wybrałem
.
Moje mecze:
SKOQ 42:10 - WIN +32Specjalnie wziąłem Skoqa na pierwszy mecz żeby go zaskoczyć moją talią i dobrze zrobiłem, bo przez to nie miał wiele do powiedzenia
. Przy okazji dowiedziałem jak działa Deja Vu bo mi się wydawało nie wiem czemu, że to taki Play it Again tylko za trzy akcje i bez płacenia 10PA
. Byłem wściekły na siebie, że nie wziąłem Playa do sidebara (co potem jednak opłaciło się przy Troublerze).
QLIG 24:53 - LOSS -29Wygrywałem 24:2 i poddałem mecz, bo mi nie wyszło przewijanie Deja Vu, wszystkie mi pozakłócał/odrzucił z Archiwów moją zjockerowaną armatką (albo sam je w idiotyczny sposób odrzuciłem przez nieuwagę) a skończyła mi się talia i było po zabawie. Mój drugi mecz z Qligiem i druga sytuacja, gdy prowadząc wysoko na punkty muszę się poddać :/ (wcześniej na Avangardzie poddałem przy 30:0).
LAPSON 25:40 - LOSS -15Desperackie Środki parę razy, rozwalanie moich domków Niespodziewaną, Anihilacja, Ciężkie czasy trzy razy i milion Zakłóceń na ręce (bo często się przewijał Sposobnością) i nie pograłem. Lapson był dobrze przygotowany na tą talie i nie miałem większych szans.
NECROBUTCHER 35:40 LOSS -5Gra szła łeb w łeb, misja za misje, Necrobutcher przyfarcił i zrobił jedną misje szybciej ode mnie
. Zrównać to z Ziemią wygrało z Infiltracją.
MULEQ 40:8 WIN +32Nietoperze na nietoperze, długa i męcząca gra, Muleq miał paru srogich wojów z autokillem (m.in. Cairath, Cyryl, Destroyer) ale na szczęście mocno nie pohulali (Cairatha ubiłem Toshiro, reszta blokowana, odrzucana). Muleq się chyba pomylił, bo wziął Neferytki Ilian do talii i zapomniał, że one mają autokilla tylko w fight combat więc się nie nadają na baty
. Ogólnie do końca nie byłem pewien swojego, ale Mulqowi się skończyli wojownicy i draw pile, nie udało mu się przewinąć a ja miałem jeszcze Toshiro w draw pile i poddał partię przy wyniku 25:8. Chyba najdłuższa gra na turnieju.
CTHULU 16:40 - LOSS -24Ciężka gra, parę przewinięć talii Cthulu, anihilacja, wykrycie na misje, rozwalanie moich domków, oszustwo. Byłem o włos od wygranej ale Cthulu udało się przy 5-6 kartach na ręku i braku draw pila wziąć Boskie + Play it Again z sidebara no i było po ptokach. Do tego Działko dobrze czyściło baty, lepiej niż autokill bo Amnezja na to nie działa.
MADRAV 42:3 - WIN +39Podobna gra do tej z Polkonu, znowu w grze z Madravem talia “zaskoczyła” mi idealnie, więc miał Pecha
.
TROUBLER 42:14 - WIN +28Troubler twardo ciął mi nietoperze swoimi autokillerami, ale zamęczyłem go misjami i inspekcjami batów. Końcówka zwariowana, mając ok. 65 kart w discard pile i ok. 15 kart w draw pile dostałem boleśnie w pape Living on The Edge, a chwilę potem znowu (!). Na szczęście został mi w draw pile jeden zestaw do robienia misji i 4 Deja Vu na ręce i stole. Mając Ujawnienie na stole ciągnąłem do 10, robiłem misje, rzucałem Deja Vu, znowu robiłem tą samą misję i tak w kółko
. Po 3 przewinięciach tej mojej mini talii (paręnaście kart) było po sprawie
. A wszystko się działo przy 0 PA po obu stronach i Falling Markecie, więc Deja Vu „zaskoczyło” idealnie. Troubler nie mógł uwierzyć, że miałem 4 Deja Vu w talii
.
BILANS 4-4
+ 58 PZOstatni mecz z Troublerem skończyłem ok. 05:10 a pociąg odjeżdżał 05:46, został mi do rozegrania jeszcze mecz ze Snakiem w Warszawie, jak tylko rozegramy to zaległe spotkanie to damy znać o wyniku.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za grę
.
EDIT:
Rozegraliśmy w dniu 15.11.2013r. zaległy mecz:
SNAKE 45:4 - WIN +41BILANS 5-4
+ 99 PZ