Karty wyników poleciały mailem do Skoqa.
Co do turnieju.
Bardzo przyjemna miejscówka jak co roku. Podzziemia buduja atmosferę. Zdarzali się oczywiście osobnicy z okrzykiem "strzelam, strzelam, strzelam" w naszym kierunku (a niech się dzieci bawią - juz teraz na to inaczej patrzę).
Moja talia składana wyjatkowo za 5/12 coś tam powojowała ale nie była jakimś typowym hardcorem. 87 kart bodajże z kilkoma wzorami włożonymi dla przyjemności. Ogólnie co do zasady działania to wystarczy że powiem dwa słowa: Merkuriańskie Ochydy.
Muleq - najpier widac było u Niego kawaleryjskich zwiadowców i długo, długo nic. Czym grał okazało się juz prawie na końcu. Może gdyby karta Mi ciekawiej podeszła to kto wie.
Qulig - pacyfizmy latały niemiłosiernie a biegajacy durand raz po raz wyskakiwał za muru. W końcu przywołania zaczeły sie kończyć i było by calkiem fajnie ale Qulig zdażył wygrać.
Madrav - zawsze z Sterne kojarzy Mi się piosenka golców "... tu narazie jest
Sternisko ale bedzie ..." ale wracając do tematu. Chyba od początku dobrze się rozbudowałem a i czary mary nie były typu pacyfizm więc szedłem do przodu. Madraw fajnie nazywasz Sterna. Sztern.
Niua -
typowy samogwałt tak więc musiałem uważać żeby nie doszedł do 40PZ.
Nemo - jestem bardzo mile zaskoczony. Kolega chyba pierwszy raz był na turnieju a grał tak mądrze że wielkie ukłony dla niego. Aby wygrać musiałem naprawdę dużo dać z siebie. Liczę że bedziesz nas jeszcze odwiedzał podczas turniejów. A i jeszcze jedno nie zauważyłem u niego jakoś głupio zagranej karty a i przed pojedynkiem mądrze się sidebarował.
Kruk - normalnie masakara. Przegrywalm chyba 30:10 czułem i widziałem kleskę ale los się odwrócił. Przekleta haubica Kruka zdrowo Mi krwi i stref walki poniszczyła. Walka fajna bo zdrowo żeśmy się oboje lali tj. prety vs ochydy.
Szkoda tylko ze nie było nas więcej ale trudno sie mówi.
Co do drafta.
Faktycznie trafiłem alka. To mój pierwszy wyciagniety z boostera tak sam jak Sean Gallagher. Trzecia rka to był miotacz gehenny który odpadł od razu jak go wystawiłem.
Co do samej rogrywki to była by przyjemniesza gdyby stół obok nie komentował tego że Ja i Nemo mamy alka bo jako osoby myślące od razu zorientowalismy się o co kaman. Szkoda bo fan móglby byc większy. Co do samych alków to Ja na Nemowego rzuciłem snajperów po czym po wystawieniu mojego Madrav zrobił taki sam myk.
Ogólnie u mnie rządziła mishima z shugo, jito oraz samurajem. Gralismy do 40PZ albo do momentu aż sie jednemu z graczy skończą karty i od te momentu jedna kolejka.