Dawno dawno temu... Sam nie pamiętam jak dawno, ale jeszcze w technikum, które ukończyłem w 1998 roku... Więc to pewnie był jakiś 1996-97 rok.
Kolega pokazał mi Magic The Gathering... i powiedział, że jedyna gra po Polsku to Doom Trooper... Wtedy to jeszcze miało znaczenie
Więc wybrałem się do sklepu. Z powrównania obu gier bardziej spodobał mi się
DT :!:
Pewnie wilelu by mnie za cherezje spaliło na stosie, ale taka prawda. Jak zobaczyłem i porównałem postać - żołnierza DT i jakiegoś stwora z MTG... Tam jakiś opis ... a w nim gdzieś tam cechy... A tu ślicznie, cztery !!! parametry, każdy z ładnym miniaturkowym rysunkiem...
Zakupiłem więc pierwszą talię (a może dwie lub drugą później) , gdyż podstawka wtedy była, a INKWIZYCJA też... ale akurat nie mieli w sklepie... Zresztą podstawową talię chciałem mieć.
Karty takie sobie... Większości i tak się nie rozmiało... Myślałem, że mam okrutnego pecha. Np myślałem że jedną z najgłupszych kart jest o zgrozo ZAMÓWIENIE. Fakt, że wtedy nie było mi do niczego potrzebne. Bo po co mi była karta, która daje jakąś inną? Wolałem mieć same najlepsze
A teraz sam bym takie dokupił... a do tego jeszcze można mieć tylko jedno w tali :x
Do tego miałem jeszcze zakłócenia łąćzności... tez nie wydawały mi się zbyt przydatne :mrgreen:
INKWIZYCJI nie wspominam dobrze, nic fenomenalnego mnie nie spotkało.
W WARZONE trafił się Mosiężny apokalipta.
W GOLGOTHA dwa razy skradzione papiery
APOCALYPSE - podobnie jak Golgotha zbyt przegięte żeby pisać ... dwa neutralne tylko wspomnę...
PARADISE LOST... - wspomnienia podobne jak pewnie większości z Was - czyli o co tu kurka chodzi? Nic mi tu nie pasowało do tali... jakbym kupił KULT czy coś innego :cry: