No właśnie już po turnieju. Drugi raz byłem w Lublinie i się nie zawiodłem. Faktem jest że wybierając się na turniej spakowałem wszystko co mi do gry potrzebne nie było, i dopiero w okolicach Sandomierza chcąc dokonać modyfikacji swojej talii okazało się, że w domu została
.
Myślę że jednogłośnie przyznacie iż powinienem zostać laureatem nagrody Darwina, albo przynajmniej dać mi Złote Maliny.
Muleq sprawę skwitował krótko: "Nie byłeś przekonany do swojej talii to w domu zostawiłeś".
Na szczęście Marcin miał przy sobie większość swojej poprzedniej talii, i tym oto sposobem udało mi się stanąć w szranki.
Zaiste ciekawym doświadczeniem było grać bez ukrytych sił, na czarną godzinę, drugiej szansy i kilku innych kart.
Do ciekawszych gier na pewno należały:
- Pierwsza gra ze Skokiem, i rozmyślania nas obu jak zabić wrogich wojowników.
- Gra z Cthulhu, gdzie w "Czarnej Wołdze" woził się Alakhai, z ziomkami
, i Atylla 3 dzięki sprawnemu przeprogramowaniu obrócił się przeciw swemu Panowi. Do tego kilka hardcorowych zagrań np. zamawianie ostatniej karty.
- Ostatnie gra: Mueq vs Muleq (grał z własną talią) i może on lepiej opisze co się wtedy działo.
Co do drafta to taiła się kiszka. Tzn. drafta wygrałem i przeciwnicy ofiarowali mi super R-ki, np. "pigułkę z krzyżykiem"
.
A co do pamiętnych cytatów to pamietam:
- "Pirun ??"
- "Będę głaskał blaszaka !!"
- W nawiązaniu do "Żydowskiego Alakhaia: misja "Obrzezanie Nefaryty"
- Na koniec perełka: widok Katiego delektującego się jogurtem i machającego parówką (sokołów, albo morliny
).
Wielkie podziękowania dla Muleqa za support bo bez jego pomocy bym "nie poruchał w tym odcinku", dla Trablera za organizacje turnieju i nagród, i dla wszystkich chłopaków za świetne gry, oraz gratulacje dla Tiena.