Kolejny turniej za nami. Tym razem był na konwencie kameralnym, małym, któremu daaleko do konwentów typu Falkon. Ostatecznie było nas 11-stu, Nico stawił się ale bez kart bo zapomniał, że jest turniej
za to dotarł Tien, który nie może się zalogować na forum, bo znów zapomniał hasła
Turniej był bardzo... woolny, dawno nie widziałem nagromadzenia tylu wolnych i męczących talii w jednym miejscu, sorry panowie, ale taka prawda
Grać zaczęliśmy o 15.30 a kiedy z Pukim wychodziliśmy przed 6 to ostatni pojedynek grali jeszcze Butcher i Pretorian. Mój najdłuższy pojedynek był z Butcherem, trwał a z 2-2,5h, ale rekord to pobili Puki i Tien, którzy zaczęli grać z 15 minut przed nami a skończyli z jakąś godzinę po nas
W wypadku Tiena to mnie trochę nie dziwi, bo gra wolno, mało doświadczenia, ale Pretorian mnie dziwi. W zasadzie każdy z nas był wolny już przed 2 i czekaliśmy już tylko na pojedynki z nim
Trabler pozwolił sobie nawet na 3h wypad do domu w oczekiwaniu na ostatni pojedynek, i jakież było jego zdziwienie gdy zastał sytuacje niemal bez zmian po powrocie
Szkoda Snake-a, który był zmuszony przerwać turniej, bo, jak mówił, ma chyba gorączkę i fatalnie się czuje.
Miałem ochotę na drafta, ale z uwagi na godzinę zakończenia gier zaczynać drafta o 6 nie było sensu już w moim wypadku
Dewiza turnieju: jest Ujowo, ale stabilnie ( po cenzurze systemowej, było tutaj truskaweczkaowo
)
Zwycięzcy:
1. Puki
2. Tien
3. Lechu
i kolejna mała dygresja na koniec ma którą sobie pozwolę. Panowie, ograniczanie kart ma na celu uprzyjemnianie rozgrywki, a nie powodowanie, że brzydnie ona do astronomicznych wartości. Wypracujmy wreszcie jakieś nowe zasady turniejowe, bo teraz panuje wolna amerykanka, a granie jednego pojedynku ze 2h chyba nie jest naszym celem. Albo rozpoczynajmy turniej wcześniej ok 10, albo skróćmy jakoś czas gry turnieju głównego, bo po 3 rano są już raczej wątpliwą przyjemnością