Grudnia 06, 2024, 02:11:11 am

Autor Wątek: Talie turniejowe - Warszawa 2012 (Avangarda)  (Przeczytany 2606 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Kati

  • ***
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 440
    • Zobacz profil
Talie turniejowe - Warszawa 2012 (Avangarda)
« dnia: Lipca 30, 2012, 09:48:47 pm »

Talia zwycięska turnieju
Zryte Berety aka  moherowe berety - strażnicy moralności  (72 karty)

5x Szczęście
5x Zakłócenia łączności
5x inspiracja
5x ukryte
3x skradzione
2x ujawnienie
dar losu
zamówienie
boskie natchnienie
Przykra niespodzianka
druga szansa
podaj dalej
grabież
Joker
Ostateczne natarcie
po namyśle
hasty
fala
czwarty
sabotaż!
wykrycie agentów
2x na czarną godzinę
2x inicjatywa
pech
przeniesienie
2x play it again
2x łaska paladienów
oszustwo!
Płomień oczyszczenia
Atak terrorystyczny
zawodna harmonia

sala
archiwa
obóz szkoleniowy

wiktoria

2x Tyran bauhausu
Przenośna mina

Shillelagh

2x Andrew Drougan
Sgt. Mcbride
4x krwawy beret
Ewa Valmonte

pancerz legendarnego zabójcy

sojusz imperialu

Sidebar (25 kart):

Marszałek polny Johnstone
Grizzly battle tank
SWR "Krzyżowiec"
niewinna sztuczka
cybermech TA6500
Bank Kardynała
Urządzenie naprowadzające
Zabójstwo
Dowód odwagi
Wiktoria
Skrytobójca
Zaginoiny w akcji
Skrucha
Don't call again
Szpieg w szeregach
Zrównanie z ziemią
Desperackie środki
Wiek katastrof
2x inicjatywa
Gniew algerotha
Całkowite zacmienie
Sceptycyzm
Odporność psychiczna
Zmienny los

Talia z finału z Lechem, więc i przygotowana pod niego już. Jak na pierwszą talię opartą o Imperial w ogóle, którą kiedykolwiek grałem, zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Grało mi się nią przyjemnie. Z Butcherem było ciężko i nie widziałem przez większą cześć gry zwycięstwa, zwłaszcza, że pod braciochów miałem w talii tylko pancerz, a dziwnym trafem sceptycyzm został w sidzie, a i tak ostatecznie nie pojawił się nawet na stole. Marszałek Polny na stole i inspiracja w odpowiednich momentach gdy wojownika nie chronił nietykalny, szczęście w dobraniach i dwukrotne przetasowanie talii zrobiło swoje :) a i tak byłto najcięższy i najlepszy jak dotąd mój pojedynek. wynik 42:27
Z Lechem też nie było łatwo, ale częściowa odporność na mroczną, wysoki pancerz, przypilnowanie akcji i niedopuszczenie do zagrania Play it again, załatwiło sprawę. Nie należy zapominać o krwawych beretach którzy w jednej turze zdejmowali po pięciu legionistów za jednym zamachem i to dwukrotnie :)
Podobnie rzecz się miała w finale, gdzie dodatkowo Aleksa straszył Andrzej z zaspokajającą go Ewą i Grizlly w pancerzu.
W grze z Pako w zasadzie Wiek katastrof wykastrował jego golemów z przenośnych min i przestali być tacy straszni, a zasadzanie się na biogusia z dowodem odwagi spełzło na niczym, bo jakoś szybko znikł.
Z Chtulu Podwójna powinność na mojego Anrzeja w tyranie, była gwoździem do jego trumny: krwawy w pancerzu z dowodem i miną.
Rolnik, niestety nie poszła mu karta i jego impreial nie zdążył się rozkręcić, a mi poszło wręcz idealnie.
W grze z Madravem było ciekawie, ale jakoś nie mogła się jego talia rozbujać, a i jego Niszczyciele co wyszli, to zaraz wracali na rękę.
Ćwierćfinał ze Snakem (miał być Hutnik, ale zrezygnował, a Oan i Jerry pewni, że nie przejdą pojechali do domów), był trudny, jak już pisał Lechu o mały włos :) więcej agresji Snake, WIĘCEJ!!!!!! ;)
Bałem się pojedynku z Qligiem, z którym jak dotąd nie miałem szczęścia w grach, zawsze mnie zamęczał, ale tym razem było, na szczęście dla mnie, odwrotnie. Ale jak to powiedział on sam, ciężko się gra talią 100 kart z kimś kto ma 15 kart na łapie. Oj sroga to wtedy Qlig była moja ręka sroga ;) z resztą zobaczysz sam niedługo na zdjęciach.


« Ostatnia zmiana: Lipca 30, 2012, 11:19:36 pm wysłana przez Kati »
Zapisane

Lechu

  • *****
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 741
    • Zobacz profil
Odp: Talie turniejowe - Warszawa 2012 (Avangarda)
« Odpowiedź #1 dnia: Lipca 31, 2012, 12:48:21 pm »

wojownicy
5x opętany legionista
3x herold dnia sądu
1x alakhai

mroczna harmonia:
2x wichry obłędu
2x sen
2x wywołanie bólu
1x strumień kwasu

umocnienia:
2x obóz szkoleniowy
2x kompleks przemysłowy
1x archiwa bractwa
1x komora kriotechniczna

ekwipunek, relikty:
2x transportowiec "grabieżca"
1x pergamin

karty specjalne:
5x zakłócenie
5x inspiracja
5x ukryte siły
5x szczęscie
3x na czarną godzinę
2x play it again
2x ujawnienie przeznaczenia
2x skradzione papiery
1x zamówienie
1x ciężkie czasy
1x podział obowiązków
1x przeniesienie
1x fala prawości
1x 4. zakon
1x hasty gateaway
1x podaj dalej
1x druga szansa
1x przykra niespodzianka
1x wykrycie agentów
1x po namyśle
1x dar losu

sidebar:
niewinna sztuczka
fałśzerstwo
mina
pergamin
lutek
zniekształcenie
arhiwa
obóz szkoleniowy
władca cieni
ilian
demnogonis
herold
golgota
biogigant
2x demoted
szpieg w szeregach
kompleks
desperate measures
złe zaopatrzenie
niespodziewana inwazja
skrucha
kryształ wizji
nieudany czar
reflection


Przegrałem dwie gry, obie z Katim. Jego Imperial okazał się zbyt potężny. Takiego tyrana bauhausu to nawet największa wichura nie przewróci. Majstrowałem przy pogodzie ile się da. Wiatry wiały, z nieba padał deszcz kwasu, ale berety trwały dzielnie. W finale przyjąłem następującą taktykę: nie dopuścić by Kati, w którymkolwiek momencie gry miał więcej niż 7 kart na ręku. Udało się, ale i tak przegrałem, nawet wyżej niż w grupie. Wszystko za sprawą kolejnego czołgu - Grizzliego.

Co do pozostałych pojedynków, to już mało z nich pamiętam. Necrobutcher i Troubler mieli talie na woły artyleryjskie. Bardzo mi to odpowiadało. Ani nie są odporni na MH, ani napakowani, ani jakieś szybkie zabijaki. Wiatr ich rozpędził. Rolnik grał Imperialem. Grał trochę gorzej niż Kati, stąd moje zwycięstwo. Madrav miał talię na heretykach. Teoretycznie mogło być trudno, bo i napakowani i zabijaki, ale poszło sprawnie. Wszystkie punkty straciłem, jak już gra była własciwie pod kontrolą (odrzucenie grabieżcy). Najwyższe zwycięstwo odniosłem w grze z Pako. To może się wydawać dosyć paradokslane, biorąc pod uwagę czym grałem ja, a czym on (golemy). Przed grą mocno się przesajdowałem - wywaliłem cała esencję mojej talii. Jakoś poszło.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 19, 2012, 10:04:15 am wysłana przez Lechu »
Zapisane

Muleq

  • *****
  • Offline Offline
  • Wiadomości: 1965
    • Zobacz profil
Odp: Talie turniejowe - Warszawa 2012 (Avangarda)
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpnia 19, 2012, 09:08:54 am »

Miejsce Trzecie:

Wojownicy:

Kardynał Dominik x2
Inkwizytor Simon x2
Valpurgius x1
Golgotha x1
Ostatni Kapłan x1

Specjałki:

Zakłócenie x5
Skradzione papiery x5
Ukryte siły x5
Odwiedziny ciemnosci x5
Inspiracja x4
Szczęscie x4
Ujawnienie przeznaczenia x3
Na czarną godzinę x3
Boskie natchnienie x1
Zamówienie x1
Dar losu x1
Podaj dalej x1
Przykra niespodzianka x1
Druga szansa x1
Oszustwo x1
Fala prawosci x1
Zrównanie z Ziemią x1
Play it again x1
Skrucha x1
Hasty gateway x1
Inicjatywa x1
Szpieg w szeregach x1
Wiek katastrof x1
Joker x1
Niespodziewana inwazja x1
Wykrycie agentów x1
Przeniesienie x1

Sztuka

Uleczenie obrażeń x2
Repudiate x1
Equlibrum x1
Sposobnosć Nataniela x1
Samodoskonalenie x1
Telepatia x1

Mroczna Harmonia:

Całun x2
Wywołanie bólu x1

Ekwipunek:

Mina x1
Księga praw x1

Relikty:

Pancerz legendarnego zabójcy x1
Liber Hereticus x1

Misje:

Cios dla Kardynała x1

Umocnienia:

Archiwa Bractwa x1

Sidebar:

Booby Trap x5
Eat this x1
Ropiejące rany x1
Granat przeciwpiechotny x5
Nieudany czar x1
Listen up x1
Desperacje srodki x1
Bunt x2
Amnezja x1
Uszkodzenie x1
Niewinna sztuczka x1
Działko automatyczne mysliwy x1
Anihilacja x1
Jądro swiatłosci x1
Błogosławiona Westalka Laura x1
Michaelis Apostata x1

Talia rodziła sie długo i w bólach. Początkowy pomysł miał być oparty na wykorzystaniu karty Bunt x5 skończyło się x2, a i tak przynajmniej to o jeden za dużo :D. Potem powstał drugi pomysł wykorzystania zasad Avangardy dopuszczających Booby trap x5. Na koniec połączyłem oba pomysły i wyszło to co wyszło. Muszę przyznać że dwa spotkania u Qliga kilka dni przed turniejem pomogły mi w stworzeniu ostatecznego kształtu talii, a zwłaszcza w przygotowaniu się na talię Qliga ;).

Pierwszą grę na turnieju zagrałem z Hutnikiem. Miał on bardzo podobną talię do mojej wersji A, z tym że ja grałem wersją B czyli Booby trap i Granaty. W trakcie gry kilkukrotnie musiałem niemile zaskoczyć Hutnika forumową interpretacją działania kilku kart co zburzyło Mu koncepcję i strategię gry. Co ciekawe zanim zacząłem grać wg zasad forumowych moje interpretacje były identyczne jak Hutnika. Ostatecznie wykorzystując brak doswiadecznia turniejowego Hutnika wygrałem do zera.

Następny mecz miałem z Troublerem i jego Wołami. Talia nie była dla mnie zaskoczeniem bo z bardzo podobną miałem do czynienia ostatnimi czasy przy okazji gier z Bucherem. Grę wygrałem ale Woły pare punktów ustrzeliły.

Gra ze Snakiem wcale nie była tak łatwa jakby mógł wskazywać wynik. Zwłaszcza po zagraniu Special Orders na Dominika zrobił mi się duży problem. Snake nie wykorzystał jednak okazji ( brak siły ofensywnej!! ;) ) a ja przejąłem inicjatywę i ostatecznie zakończyłem grę zwycięsko. Nie zmienia to faktu że pomysł Snaka chodzi mi po głowie i mam nadzieje że się nie obrazisz jesli go kiedys wykorzystam po pewnych modyfikacjach rzecz jasna ;).

Pojedynek z Jerrym ułożył mi się pomyslnie, choć muszę przyznać że nie lubie grać przeciwko Najemnikom. Być może dlatego że jeszcze nigdy nie zrobiłem na nich talii. Czas to zmienić ;).

Do ostatniej gry grupowej z Qligiem przystępowałem z jedną porażką w pojedynku z Oanem, którego Capitol już w drugiej turze miał zastawiony cały stół. W zasadzie jedyną rzeczą która mnie mogła uratować była Anihilacja ale nawet po jej zagraniu trzymany na tą okazję Toshiro ubił nieobstawionego Simona i zakończył moje męczarnie. Na szczęscie humor poprawił mi Qlig, który w trakcie naszej gry bez Zakłócenia na ręce nadział się na Szpiega w szeregach ;). Karta ustawiła grę na wyniku 39:0 dla mnie, jednak zdobycie brakującego punktu wiele mnie kosztowało.

Do ćwierćfinału wyszedłem z pierwszego miejsca w grupie i trafiłem na Golemy Pako. Pomysł talii był ciekawy ale jak na mój gust mocno przekombinowany. Uzbieranie combo Algeroth + Pancerz Samuraja + Silna Wola jest tyleż ambitny co mało realny. Przynajmniej w pojedynku ze mną Pako nie udało się go zagrać dzięki czemu awansowałem do półfinału gdzie spotkałem się z Lechem. Niestety gra całkiem mi nie wszyła, a Lechu skutecznie hamował moje ewentualne próby rozkręcenia się i "wywiał" mi z głowy moje nadzieje na finał ;). Na szczęscie z pomocą po raz kolejny przyszedł Qlig :D, który wczoraj w pojedynku o trzecie miejsce poprawił mi humor przegywając po długiej ponad półtoragodzinnej grze. Gra trwała tak długo bo dwukrotnie straciłem kilkanascie PZ przez Wrobienie Qliga. Kluczowym zagraniem był Zrównanie z ziemią i zakłócenie Play it again Qliga gdy zostało mu już kilka kart w talii. Grę mogłem frajersko przegrać po tym gdy Qlig skradł mi Falę która zupełnie bez sensu postanowiłem zgrać. Na szczęscie moim ostatnim wojownikiem okazał się nomem omen Ostatni Kapłan, który wykończył biednych Paparazzo nie mogących skorzystać z Miny jaka ostała się na ręce Qliga ;).   
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 19, 2012, 09:29:22 am wysłana przez Muleq »
Zapisane
Konfederacja - 6,81% - WRESZCIE!! :)