Pomimo początkowych problemów organizacyjnych Skoqa, jak i problemów z nią na całym konwencie, wyszło, że mieliśmy super miejscówkę, którą "zaadaptowaliśmy", chociaż powinienem powiedzieć, że zalaliśmy ją hordami jak armia legionu
wypychając poprzednich graczy z niej, gdyż dostaliśmy salę po planszówkach.
Niezapomniane wizyty w zabiegowym i poważne o życiu rozmowy
Śmiechu jak zwykle co niemiara i muszę powtórzyć - jeden z lepszych turniejów na jakim do tej pory byłem ( w tym roku
).
Szkoda, że wcześniej nie przyszło mi do głowy, by wziąć jakąś planszówkę, bo te 5h bezczynności czekając na rozwiązania w grupie B były męczące. A gra w "Pan tu nie stał" to było to czego trzeba, gra warta polecenia bo jest świetna
Sam turniej to prawie same małe żółte ludziki i legion, wszędzie legion (plus Placówkarze Madrava). Z moją talią wbiłem się w grupę po prostu idealnie
Graliśmy do białego rana, a w szybkim finale spotkały się dwie jakże różne koncepcje talii opartej na Mishimie.
W nagrodę za czekanie na odchodne Mulqa wziąłem sobie 2 boosterki base seta i w pierwszym ku mojej uciesze znajdowała się przenośna mina.
Dzięki wszystkim za gry, po kilkumiesięcznej przerwie to było to czego mi potrzeba, a grało się naprawdę wybornie. Szkoda tylko, że nie dotarło nas więcej ostatecznie, ale i tak to był jeden z większych turniejów ostatnimi czasy.