Talia z drugiego miejsca "Kryształy Eurowizji" czyli polskie słowianki kontra dziewczyny z brodą
.
Wojownicy:
Etolies Mortant x4
Eva "Wurst" Valmonte
x1
Bauhaus security guard x1
Wolf in the Heat x1
Relikty
Kryształ Wizji x5
Pancerz Legendarnego zabójcy x1
Okruch czasu x1
Strefa walki:
Diamentowe jaskinie x1
Ekwipunek:
T-32 Wilczy pazur x1
Klein helitek Ważka x1
Przenosna mina x1
Przeklęta haubica x1
Umocnienia:
Archiwa bractwa x1
Urządzenie naprowadzające x1
Sala obrad x1
Specjałki:
Zakłócenie x5
Szczęscie x4
Skradzione papiery x5
Inspiracja x5
Ukryte siły x5
Ujawnienie przeznaczenia x2
Na czarną godzinę x3
Ucieczka x2
Pech x1
Zmienny los x1
Złoto dla naiwnych x1
Snajperzy x1
Dar losu x1
Zamówienie x1
Druga szansa x1
Play it again x1
Czwarty zakon x1
Przykra niespodzianka x1
Oszustwo x1
Fala prawosci x1
Joker x1
Wykrycie agentów x1
Grabież x1
Przeniesienie x1
Boskie natchnienie x1
Podaj dalej x1
Side bar:
Czołg gryzli x1
Szefa sztabu Konstanty Romanow x1
Valerie Duval x1
Biogigant x1
Mercenary x1
Pancerz legendarnego zabójcy x1
Niewinna sztuczka x1
Skrucha x1
Odpornosć psychiczna x1
Brak wiary x1
Sceptycyzm x1
Desperackie srodki x1
Zabójstwo x1
Fałszerstwo x1
Szpieg w szeregach x1
Wykrycie agentów x1
Brak paliwa x1
Listen up x1
Zrównanie z ziemią x1
Amnesia x1
Nieudany czar x1
Zawodna harmonia x1
Gniew Algerotha x1
T-32 wilczy pazur x1
Zainspirowany pojedynkiem z Cthulhu na poprzednim Mulkomie obiecałem że zrobię własną wersję talii na Etolkach, a że nie lubię rzucać słów na wiatr oto i ona
. Ze wszystkich moich talii opartych na Kryształach wizji ta wersja wydawała mi się najsłabsza ale o dziwo odniosłem nią najlepszy wynik, ustępując tylko Lechowi małymi punktami.
Zaczęło się fatalnie od pojedynku z Wojtkiem. I jemu i mnie karta nie podeszła. Na początku zablokował mnie swoim Wolfem, którego wsadził jako zapchaj dziurę do talii
. Kolejnym kluczowym momentem było sciągnięcie mi Gryzliego pacyfizmem a na koniec "skradnięcie" Drugiej szansy przez co zostałem już bez Playa i szans na zwycięstwo.
Po Wojtku przyszedł czas na Kruka, który rozpoczął turniej fenomenalnie od dwóch zwycięstw. Nic dziwnego skoro wreszcie posłuchał naszych rad i odchudził swoją klasyczną talię na Pretoriańskich łowcach
. Początek też miał mocny bo zaczął od 12:0. Być może nawet byłoby lepiej gdyby nie zbagatelizował współczynników Etolki, która w Ważce i Jaskiniach wyciągała 16 pancerza!! i nawet Łowca z Kosą był jej nie straszny
. To mi dało czas na to żeby Kryształami odrzucić inne kluczowe karty z talii Kruka i zakończyć jego zwycięską passę.
Z Troublerem było o tyle smiesznie że nie wiedzieć czemu specjalnie na mnie przesajdował talię z heretyków na Bauhaus przez co nie mógł mnie atakować a ja mogłem spokojnie odrzucać Kryształami wszystkie jego przeszkadzajki i stąd wynik 60:0.
Madrav chyba jako jedyny mógł się spodziewać czym mogę zagrać ale mimo to nie pomogło mu to w pojedynku ze mną. Co prawda końcówka była nerwowa i ponoć przy trochę innych zagraniach Madrav miał nawet szanse na zwycięstwo ale po tym jak obu nam skończyły sie talie Madrav zagrał Deja vu ( skąds już znam to zagranie
) dzięki czemu ja też sie przetasowałem i zakończłem grę zwycięstwem.
Gry z Marcino obawiałem się bo zupełnie nie byłem przygotowany na talię "czarującego" Bractwa. Po raz kolejny jednak Marcinowi nie podeszła karta w pojedynku ze mną dzięki czemu odniosłem gładkie zwycięstwo.
Na pojedynek z Lechem szedłem jak na scięcie. Do tej pory nie udało mi się z nim nigdy wygrać i nie sądziłem że uda mi się tym razem. Wyjatkowo karta mi podeszła i w pierwszych dwóch turach usunąłem mu z talii Play it again i Fale przez co poczułem sie pewniej
. W trakcie gry okazało się że Qlig doszedł do momentu w którym ilosc alkoholu we krwi z promili przeszła w procenty
co zmusiło go do rezygnacji z ostatniej gry ze mną, przez co pojedynek z Lechem nabrał jeszcze wiekszego dramatyzmu i stał się walką o pierwsze miejsce. Moim błędem było nie przygotowane zagranie Play it again przez co szanse się zrównały i znowu o zwycięstwie miały zadecydować ostatnie karty, które zostały nam na ręce. Mając Ucieczkę zaryzykowałem i wystawiłem Biogiganta nawet przez chwilę nie zdając sobie sprawy z tego że byłem jako to mawiał woj Wit "trzy ćwierci od niechybnej śmierci"
. Zupełnie zapomniałem o tym że Lechu ma wystawione na stole Urządzenie naprowadzające. Na szczęscie Lechu też o tym zapomniał gdy zaatakował Bioga z Miną ( jakżeby inaczej
). Tylko dzięki temu moja Ucieczka zadziałała a Biog dokończył sprawę. W ten sposób udało mi się wreszcie pokonać Lecha ale niestety nie dało mi to zwycięstwa w turnieju gdyż w małych punktach byłem nieznacznie gorszy i zająłem drugie miejsce.