Zawsze wygląda to mniej więcej tak samo. Umawiamy się najczęściej na konwencie, ale niektórzy mają też miejscówki jakieś swoje - knajpka zaprzyjaźniona, czy, jak kiedyś bywało, Komiksiarnia jednego z członków forum. Graliśmy już w muzeum i w redakcji jakiejś gazety...
Z list zrezygnowaliśmy już dawno. Każdy, w dobrej wierze, składa talię zgodną z zasadami i tak dobrą jak uzna za stosowne. Nasz turnieje są mocno nieformalne - to raczej spotkania towarzyskie. Rankingi zostały wprowadzone jako zapis historii no i dla zmotywowania ludzi, którzy lubią takie rzeczy.
Sędziego nie ma - gramy według zasad forumowych, jeśli coś jest niejasne, gracz rzuca pytanie w powietrze i jak ktoś pamięta, albo może sprawdzić na forum to szuka. Jak tematu jeszcze nie było to próbujemy na szybko rozwiązać - najczęściej poprzez analogię do podobnych sytuacji, lub wybierając rozwiązanie, które wydaje się być najlogiczniejsze i nie powoduje innych błędów w grze. Jeśli na szybko się nie da to najczęściej następuje rzut kością/monetą o to kto ma rację. Jeśli w wolnej chwili nie uda się ustalić rozwiązania, które można uznać za obowiązujące w przyszłości, to tymczasowe obowiązuje do końca turnieju, a potem ewentualnie na forum coś ustalamy, albo zapominamy i na kolejnym turnieju pojawia się ten sam problem.
W zależności od liczby ludzi gramy każdy z każdym, albo mniejsze grupy i potem faza pucharowa jak na mundialu. Jak jest mało ludzi to gramy mecz i rewanż, albo czasami do dwóch zwycięstw. Ludzie dostają karty z xywami uczestników i grają mecze z tym kto się tam nawinie. Ci co nie grają chodzą sobie i oglądają i dopingują i potem mogą się lepiej przygotować na przeciwnika. Jest to jakaś tam niedogodność i czasem ktoś na to ponarzeka, ale koniec końców nikt szczególnie się tym nie przejmuje - nie odnaleźliśmy sposoby jak to przeskoczyć i jak zachować anonimowe talie do końca, więc ignorujemy to po prostu. Jeśli jeden gracz obserwował drugiego i potem graja razem, i tenże gracz przygotowuje talię pod przeciwnika to najczęściej daje znać chociaż, że gra np. Legionem czy tam Żołnierzami Zagłady, albo np. Bractwem, żeby przeciwnik również mógł coś poprawić - oczywiście strategii całej nie zdradza.
Liczy graczy określonej nie ma - im więcej tym lepiej. Rekord mamy chyba coś koło 22 graczy, ale to dawne czasy. Teraz 10 to dobry wynik.
Organizator gra jak każdy, bo każdy gracz na wagę złota.
Turnieje to różnie, ale najczęściej wygląda to mniej więcej tak, że zaczynamy około 12:00 i około 22:00 kończymy. Czasem później. Czasem część zostaje dłużej żeby grać for fun taliami turniejowymi alb na jakieś wcześniej ustalone zasady, multiplayera albo drafta - co tam się uda zorganizować. Wszystko zależy od tego kto czym przyjechał i czy jest uzależniony od pociągu, czekającej żony i tak dalej...
Chyba wszystko ująłem, chociaż nie po kolei.
Podsumowując - gramy zdecydowanie z większym naciskiem na "for fun" turnieje niż na miejsca, rankingi, nagrody (czasem dostajemy coś od organizatorów konwentów - zwłaszcza tam, gdzie pojawiamy się cyklicznie). Bywały jakieś sytuacje kiedy ktoś podczas gry się zdenerwował bo coś było nie po jego myśli i tak dalej, ale tak to już jest z każdą rywalizacją. Po grze emocje opadają i wszyscy się śmieją i grają dalej. Z niektórymi grywamy dość regularnie od lat więc atmosfera jest "rodzinna".
"Rodzina" chętnie przyjmuje nowych członków i większość ludzi bardzo szybko się asymiluje. Zapraszamy.