Pozostałe > Ziemia Niczyja

Wspomnienia - czyli wszystko co kiedys bylo

<< < (2/8) > >>

Nekro:
Nicodemus:
Ale ile można kupować warzone i paradise lost ? Nakupowałem tego że aż się przejadłem. Brakuje mi polskiej inkwizycji, podatawki ech gdzie te czasy.
Ale wiecie co, tak myślę że wtedy był smaczek kart poniewaz:
1. Bosterów było dużo i byliśmy nimi odurzeni.
2. Było mało kasy
3. Tworzyło się talię od początku i wszystko mogło się przydać np. jak ja się cieszyłem tchórzostwem  :D

Opiszcie moze swoje pierwsze kontakty z każdym z dodatków. Bo ja np. byłem zauroczony strefami walki z warzona - taki podziemny świt szinriko, elegancki zielony i dawał na pierwsze wrażenie możliwość wojownikowi który się broni korzystania z dowolnej karty ekwipunku. Pamiętam merkuriańska w ikarze czy takie tam wariactwa  :lol:
Inkwizycja dajmy na to zraziła mnie gdyż pierwszą kartą jaką bodaj w niej zobaczyłem był kultysta muwaje. Moje wrażenie początkowe było takie  :/  - co to jest  :?:

pretorianstalker:
Hehe - podziemny świat nie daje możliwośći wsadzania legionistów do Ikara :)
Jedyne ograniczenie jakie znosi to koszt w akcjach, czyli podczas walki możemy dawac dowolny legalny ekwipunek w dowolnym momencie.

Jak ja zacząłem zbierać DT, to w sklepach nie było już Inkwizycji, Golgothy, Apokalipsy. Można było trafić na Base set, Warzone i właśnie Paradise :)
Jak zobaczyłem Paradise to od razu zunałem go za przegięty - kumpel wylosował w kilku boosterach paru wojowników z dużymi cechami - np. Indigo i zwątpiłem bo to były czasy kiedy jeszcze grao się żołnierzami zachodzącego słońca ;)

bogus:
ja to sie o maly wlos nie zrazilem to dooma bo kupilem se podstawke i golgote oczywiscie w golgocie byl behemot i wymiatal wszystkich z podstawki . a drugi raz jak sie omalo nie zrazilem to jak po dluzszej pszerwie poszedlem kupic kilka dodatkow a byl juz tylko paradise lost ( do ktorego sie powoli przekonuje )  otwieram boster a tam jakies nowe zasady i jakies dziwne znaczki a dotego zamiast razem gdzies spisane (zasady ) to trzeba bylo trafic w bosterze karty z zasadami i moje kupowanie skonczylo sie na kilku bosterach i teraz po kilku dobrych latach (chyba z 7) zapomnienia powrocilem  :mrgreen:

Nicodemus:
Wiec ja moze fragment historii opisze. zaczynalem w 95 kiedy DT startowal w Polsce. Pamietam oczekiwania na wszystkie dodatki. W inkwizycji jednej z pierwszych trafil mi sie semai, a pozneij Durand co napisalem wyzej i jeszcze sporo fajnych kart :) W golgocie pierwszymi kartami ktore zapamietalem byli inkwizytorzy simoni 3 :] w warzonie w sumie nic fajnego nigdy sie nie trafilo, a strefy walki tylko przez krotka chwile byly fajne ;) w Apocalypse zdziwilem sie mocami KI a przydalo mi sie paru wojakow do imperialu ktorym wtedy gralem - bez tego dodatku imperial nie byl by taki fajny :D A pozneij zaczelo sie oczekiwanie na paradise lost. Ciagle jego zapowiedzi i opoznienia. 1,5 roku czekalismy z kumplami wpatrujac sie w reklame dodatku w magii i mieczu (tak tez bylo z Apocalypse) Az wreszcie paradise lost nadszedl i bylo u fajne... hmm w sumie srednio... no i mistrz valpurgius sie trafil co poleprzylo mi humor :D. Po tych opoznieniach dodatki przestaly wychodzic i z kolejna magia i mieczem bylo ich co raz mniej. W koncu zaczeli zabraklo nawet talii podstawowych a zamiast tego sprzedawali opakowania bosteroow doom trooper i warzon 3 i 2 lub odwrotnie z dodana ksiazka z rozszerzonymi zasadami (byla ponad 2 razy wiekszego formatu niz pierwsza, ale na kiepskim papierze bez kolorowej okladki i ogolnie wygladala jak kserowka ;) ) Historia byla dluzsza, bo i wysylalem chyba z 2 razy a moze 3 z maii i miecza dodatki w ktorych przybywali cyryl, saladin i inni ;) przewinely sie 2 sklepy ... ehh bylo tego troche - dobrze ze opisuje w skrocie bo bym tu ksiazke napisal  :mrgreen:

Marqwitch:
Ja zaczynałem dość późno (1998), ale pamiętam jak z pierwszego boostera (Paradise lost) wyciągnąłem panią Wyspiarz Indigo (siostrzyczka o "S" równym 14 spowodowała opadnięcie szczęki do kolan - szczególnie, że najpotężniejszym wojownikiem moich kumpli był wtedy marny Ezogul najechany dodatkowo jakimś fotelem :mrgreen: ). Pamiętam też jak wymyślałem piosenki dla wszyskich moich pierwszych bohaterów, szczególnie dla Brata Sterna, które wyśpiewywałem podczas ich zagrywania i triumfów. Niesamowita była też akcja kiedy kłóciłem się z Pretorem o to kto kupi Dowódcę Oddziału od jakiegoś naciągacza. No i te gry na całe kolekcje (nikomu nie chciało się składać talii, więc graliśmy po jakieś 500 czy nawet 1000 kart). Walka mojego Zenitiańskiego Mordercy Dusz wyposażonego w Pancerz Przekleństwa i megadary (Groza, Mroczny Płomień, Zniekształcenie, Czarna Dziura, Opętańczy Taniec) z Kardynałem Durandem, która trwała ponad 2 godziny. I te armie po 50 wojowników - aż się łezka w oku kraje  ;)  :P  :lol:

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej